Kalus – tkanka która może wszystko
Spośród niezgłębionego bogactwa tkanek roślinnych jest jedna całkowicie wyjątkowa. Otwarta na wszystkie możliwości, biała kartka czekająca na zapisanie. Kalus. Tkanka przyranna, bezpostaciowa, delikatna, kremowo-biała, pod mikroskopem – nieuporządkowana. Czeka tylko na znak, co dalej? Może z niej powstać właściwie wszystko, co może… Szybko się tworzy przy ranie, najczęściej z promieni drzewnych i równie też szybko znika, a właściwie ulega przemianie.
Najnowsze moje obserwacje, dotyczące regeneracji wierzby, pokazują że poza czynnikami czysto chemicznymi takimi jak np. hormony, kalus jest czuły na dotyk. Co prawda już w ubiegłym stuleciu udowodniono, że pod naprężeniem potrafi wyróżnicować kambium, a z niego drewno ułożone w promieniowym porządku jednak badania udowodniły, że wcale nie trzeba przykładać siły, by wygenerować tkankowe ciśnienie potrzebne do tej przemiany.
Dwuletnie pędy wierzby pocięte zostały na 20cm kawałki. Odcinki pędów, hodowane w kulturze wodnej, utworzyły na powierzchni cięcia wspomniany, pokaźny kalus. Wyglądało to klasycznie. Okazało się jednak, że oto bowiem sama geometria rosnącej „chmury” kalusa generuje wewnętrzny rozkład napięć wystarczających, w szczególnych miejscach, do pojawienia się komórek merystematycznych i tym zapoczątkowanie odkładania się drewna!
Czy można tu mówić o pewnym przypadku? Mam nadzieję, że tak, czyli, że w nauce są jednak rzeczy których nie można zmierzyć.
Tkanka przyranna tworzona jest intensywnie, w wymiarze komórkowym to istny bezmiar. Aż w końcu gdzieś w głębi pojawia się, niczym samotny Odyseusz na morzu Egejskim – pojedyncza komórka drewna, pojedyncza komórka korka. Zapowiedź odrodzenia.

Pojedyncze naczynia drewna w morzu kalusa wytworzonego na płaszczyźnie cięcia, dwuletnich pędów wierzby białej.