łąka
Na łące botanik pozornie sobie leży, bo on tam leży zwykle przez chwilę.
Potem on oznacza gatunki, będzie chciał pojąć zależności między nimi, będzie zastanawiał się nad wzrostem roślin i ich życiem. Niby chwilowo może się też ucieszyć, że coś jakby zrozumiał, do czegoś dotarł, ale jakże obraz ten – rozpromienionego człowieka ze źdźbłem w ręku – bardzo żałosny jest wobec konfrontacji ze skalą łąki w której ów botanik stoi. Więc zaraz to boleśnie dociera, ta cała łąka i to wszystko w niej, co krok ciągle inne. A na koniec jeszcze zostaje stan ciszą zapisany, że nic, absolutnie nic nie odwzajemnia naszych wzruszeń, że dla tego miejsca średnio ważne jest, że my tu jesteśmy, coś grzebiemy, czegoś szukamy, chcemy to poznać. Wielkie mi co. Pozostaje zielona cisza i milion pytań.
A teraz to opisz.